Wspomnienie dnia 21.9.2019

Nie wyspałem się a w dodatku śmierdziało smogiem wczoraj w nocy. Dzień wcześniej o 11 w nocy miałem refleksoterapię stóp, rodzaj silnego, uciskowego masażu stóp. Później wypluwałem z siebie nutki na scenie. Mam nieco operowy głos ale w nocy koło 12 jakoś nie wstydziłem się wyjść i zaśpiewać. Zwykle wstydzę się. Kryguję się.

Czułem się zmęczony już o północy. Gdy wracałem, autobusu nocnego o tej porze nie było mimo że 12.30 to pora kiedy sporo osób wraca z imprez. 

Rano czytałem teksty w sieci Internet i trafiłem na historię Fyre Festival- festiwalu który nigdy się nie odbył. Dziwaczna historia rzekomego oszustwa przyciągnęła moją uwagę. Celebryci reklamując ten festiwal - za jeden post reklamowy na swoich kontach w mediach społecznościowych potrafili skasować od organizatora aż 250 000 USD- za tylko jeden wpis. Cena ta trochę powaliła mnie z nóg. Wstęp na festiwal kosztował 12 tys. USD. 

Pojechaliśmy nad jezioro aby się pokąpać. Przez chyba godzinę siedziałem w wodzie. Jeszcze była letnia i jak się człowiek ruszał to było ok. Kawiarnia nad dziką plażą była nieczynna z powodu wesela. Zresztą i tak tylko my byliśmy tego dnia sami na tej plaży, poza panią z psami. Jej psy wskoczyły do wody a potem wytrzepały futra na nasze ciuchy.

Wówczas to wyruszyliśmy na killunastokilometrową pieszą podróż na boso dookoła jeziora. Okazało się że leźliśmy przez poligon czego nie było wiadomo bo znaki były tylko od strony wyjścia z terenu ostrzału. Po drodze gadaliśmy np. o skażeniu powietrza w Żarach i dziwacznemu pozwoleniu na spalanie kleju i politury z trocinami jako odpadu- na co pozwoliła p. marszałek woj. Lubuskiego. Od jakiegoś czasu moja ciocia w Żarach cierpi na choroby układu oddechowego. Podobno w telewizji wyemitowano film o tym jak skorumpowane władze miasta Żary psują wskazania zanieczyszczenia powietrza. Po prostu gdy w Żarach powietrze zaczyna truć ludzi, miejskie wskaźniki jakości powietrza się nagle psują lub wyłączają. Ot, taki "przypadek".

Wieczorem zjedliśmy wspólnie kolację. Poszło na to sto złotych- tyle kosztowało moje jedzenie i pizza dla mojego kumpla który stawiał mi szamę na obiad. Później znów szliśmy dookoła jeziora by wrócić skąd wyszliśmy. O ile w sezonie sporo ludzi chodzi po ciemku na ścieżce wzdłuż jeziora, to pod koniec września nikogo tej nocy chyba nie spotkaliśmy.

Opr. Adam Fularz na podstawie obserwacji naocznej




--
-------
Merkuriusz Polski
Polish News Agency polishnews.pl

Comments